RSS

O moim twórczym bałaganie (i herbacie) czyli Creative Blog Tour

20 Paźdź

Nominowana przez Marzenę z bloga Deco-Wena  oraz zobowiązana przez nią do pewnej obietnicy, sumiennie odpowiadam na 4 pytania wędrujące po blogach z Creative Blog Tour.
  Wydawało mi się, że będzie łatwo, takie podsumowanie siebie, jednak zdecydowanie łatwiej przychodzi mi ocenianie twórczości innych, ale pewnie nie tylko ja tak mam.

Marzenie bardzo dziękuję za próbę postawienia mnie do pionu 🙂

Do dzieła więc…

1. Nad czym obecnie pracuję?

W tym momencie (choć w zasadzie chyba od zawsze) pracuję głównie nad sobą 😉

A z tych prac z widocznymi efektami, to np. nad ślubną oprawą. Tworzą mi się kartki ślubne i pudełka, za chwilę butelki ubiorą się w papierowe ubranka… dobrze się dzieje.

zaproszenia i pudełko (3) zaproszenia i pudełko (7)

Powyżej część tego, co już oddane.

Niedawno pracowałam nad dekupażową konkursową ozdobą do dziecięcego pokoju.

DSC_0416 DSC_0404

W mojej pracowni tak ogólnie dzieje się różnie, czasem spływa farbą, czasem sypnie koralikami, czasem tonie w ścinkach papieru… ostatnio główne miejsce zajmuje właśnie papier.

DSC_0619 DSC_0617

2. Czym moja praca różni się od innych (w tej branży) ?

Nie wiem czym się różni, ale wiem na co kładę nacisk tworząc. Głównie na niepowtarzalność i dokładność, co zabiera mi bardzo dużo czasu. Koleżanki pytają „po co Ci to? Kopiuj swoje pomysły, zaoszczędzisz kilka godzin.” Nie potrafię. Czasem robię rzeczy podobne, ale nigdy takie same. Tak już mam, że wszystkim swoim pasjom oddaję część siebie, więc każda kolejna praca wymaga długiego skupienia, często wielogodzinnego. Ja nie narzekam… lubię to.

Aaaa, zapomniałabym, czasem mam skłonności do przeładowania w pracach, chociaż u innych wysoko cenię prostotę.

3. Dlaczego piszę bloga o tym co robię i tworzę?

Z tym pisaniem, to nie jest tak do końca prosta sprawa… jestem wyjątkowo niestała w mocnych postanowieniach poprawy. Wiele razy zapowiadałam, że się wezmę za siebie, ale co ja na to poradzę, że mam taką słabą silną wolę. Postanowiłam jednak, mobilizowana przez koleżanki, przestrzegać umowy „MINIMUM jeden post na dwa tygodnie”.

Bloga stworzyłam, kiedy potrzebowałam wyjść ze swoją twórczością poza ramy swojej pracowni (wtedy to był zaledwie kawałek stołu ma maleńkim pokoju). Czułam, zresztą nadal czuję potrzebę sprawdzenia siebie, zmierzenia się z opiniami innych, także tymi, które mogłyby wytknąć co nieco. Blog stał się nieoczekiwanie miejscem przechowywania unikalnych już zdjęć niektórych moich prac…reszta zniknęła wraz z całą zawartością dysku komputera.

4. Jak odbywa się mój proces tworzenia?

Na początku jest chaos… i w zasadzie trwam w nim do końca.

Tak… wiele osób już to pisało, nie jestem w tym odosobniona. Ale taka właśnie jest prawda.

Pomysły najczęściej przychodzą w ostatniej chwili, czasem rodzą się bólach, czasem zupełnie niespodziewanie spływa na mnie nadmiar weny, której nijak jednym umysłem ogarnąć się nie da. Zasadniczo każdy proces twórczy trwa dokładnie tyle czasu, ile trzeba. Najczęściej jednak na ostatnią chwilę, bo wtedy doznaję olśnienia 🙂 Prawie nigdy nie mam planu, a jak już go mam, to potrafię zmodyfikować tak, żeby lekko się z niego wywinąć. Tworzę tak jak żyję – tu i teraz. Nie wiem czy to dobrze czy źle. Taka jestem… łapię za nożyczki, za pędzel i działam.

Gdybym jednak chciała napisać o mojej ekstremalnej pracy twórczej nad, dajmy na to, kartką okolicznościową, wyglądałoby to mniej więcej tak:

   Wieczór, godzina powiedzmy 21.30, za mną „Barwy szczęścia” i „M jak miłość”, w oddali słychać wycie tuningowanego auta tudzież komentatora piłkarskiego z x-box’a w pokoju chłopaków. Ja tymczasem z kubkiem herbaty zasiadam w pracowni.
   Myślę… (ten proces musi trwać… czasem myślenie trwa jedną herbatkę, czasem nawet 5, a niejednokrotnie kilka dni, ale to nie ważne, bo myślę). Niczego jednak konkretnego nie wymyśliłam, więc wyciągam papiery… stosy papierów. I grzebię i przekładam… Palce mi marzną, więc idę zaparzyć gorącej herbaty.
  Mam teraz niezły bajzel na blacie, ale wetknę gdzieś kubek i jeszcze gilotynę, żeby przyciąć sobie bazę, bo może wtedy coś mnie olśni. Po „x” czasie coś błyska, ale słabym światłem, więc idę po kolejną herbatę. Sączę powoli gorącą…
Widać już dno w kubku, i nagle mam objawienie, aż mnie ściska w podbrzuszu… nie usiedzę dłużej, muszę do toalety. Wracam uwolniona od natrętnych fizjologicznych myśli, ile to można płynu zmieścić w sobie. Lżejsza o hektolitry i po kolejnych twórczych przemyśleniach wracam do pracy. Mam już bazę i chyba też nawet wiem, który papier wykorzystać. Ze stosów wybieram więc kilka różnych, na wypadek, gdybym jednak zmieniła zdanie. Resztę oburącz przepycham gdziekolwiek. Tu niestety sam papier nie pomoże, wyciągam więc kręcioła (taka czuła ksywka BS’a) i wykrojniki. Brzęczące blaszki kuszą. Wszystkie chciałoby się użyć, ale przecież co za dużo to niezdrowo, więc wybieram kilka. Reszta, razem z pudełkiem, ląduje na stosie papierów. Ale jestem genialna… mam bazę, papier, wykrojniki i nawet jakiś plan. Jest GIT!
  W tym momencie zazwyczaj sięgam po nożyczki, ale czasem schodzi ze mnie powietrze i zaczynam ziewać. To znak, że przyszła pora na kolejną herbatę, jeśli zamierzam skończyć coś, czego jeszcze nie zaczęłam. Na zegarze prawie północ, trzeba koniecznie wziąć się do pracy. Łapię więc za nożyce, papiery, kręcioła, kleje, taśmy, wygrzebuję dziesiątki dodatków i spycham niepotrzebne pod stos papierów. Śmieci lądują tradycyjnie na podłodze. Tu następuje (właściwy) szaleńczy proces, przerywany niejednokrotnie słowami typu „k%^&a”, „p#$%^&*ę, nie robię”. Coś leci z rąk, coś się sklei niepotrzebnie, coś się rozedrze… takie życie.
   Nie, no muszę się napić herbaty, bo nie wytrzymam. Idę zaparzyć, powtarzając sobie po raz enty, że powinnam kupić drugi czajnik i postawić go w pracowni, wraz z zapasem herbat wszelakich, wtedy zaoszczędzę czas. Wracam z nowymi siłami i kończę, co zaczęłam. Mamy to! Gotowe, ale może by tak jeszcze coś poprawić? Nie teraz, rano. Jednak teraz, w końcu przestało mi się chcieć spać. Patrzę na zegarek – druga. Nie, teraz z pewnością nie usnę nawet na siłę. Podziałam jeszcze chwilkę…
Kartka gotowa. Format 14x14cm. Trochę papierów, trochę kleju, parę pierdułek. Absolutnie niemożliwe, że trwało to tyle czasu. A jaki nieład wokół… to się nie dzieje na prawdę. Ale kartka piękna…
  Jest 3.00… zmęczona oddalam się do łóżka. Boże, dziękuję Ci za kolejny pełen wrażeń dzień.
 

I jeśli myślicie, że to koniec, to jesteście w błędzie.

   „bi bip, bi bip”… 6.00. Pobudka!!! Otwieram leniwie oczy, a one mimowolnie kierują się w stronę pracowni, żeby świeżym spojrzeniem ocenić dzieło nocy. A co widzę? Matko jedyna!!! Kto mi taki syf zrobił. Ratunku!… i idę (zła na siebie i z perspektywą długiego sprzątania) szykować młodzianom kanapki do szkoły, a przede wszystkim napić się wreszcie dobrej herbaty.
 

I tym sposobem gołym okiem widać, że w moim życiu twórczym i nie tylko, wielkie znaczenie ma herbata 😉

Tyle o sobie. Rozpisałam się nieprzyzwoicie długo.

Tymczasem przyszła pora na kolejne nominacje (będzie krótko):

  1. Ewa, mój hajduczek  maleńki – osoba o talencie odwrotnie proporcjonalnym do wzrostu, która pomimo okularów ma szerokie spojrzenia na świat, której wielka radość życia daje siłę w zmaganiu się z codziennymi trudnościami i która ma jakieś układy z krasnalami 😉

  2. Ania z pędzlem w złotych włosach, kobieta wielu talentów, obecnie usilnie dłubiąca w oczkach ;-), niekwestionowana Królowa złota i patyny, która zaprasza wszystkich do swego świata  🙂

 
16 Komentarzy

Opublikował/a w dniu 20 października 2014 w Uncategorized

 

Tagi:

16 responses to “O moim twórczym bałaganie (i herbacie) czyli Creative Blog Tour

  1. Tami

    28 października 2014 at 19:01

    Hogis, jak już nauczysz się wszystkich rękodzielniczych technik świata i nie będziesz wiedziała co robić dalej to zacznij pisać. Kupię Twoją książkę albo zbiór opowiadań.
    Bardzo ładnie to wszystko spisałaś.
    Tak sobie myślę, że rękodzielniczki powinny mieć jakieś porządne zniżki na herbatę.
    No i czekam na obiecany rozruch Twojego bloga.

     
    • hogis

      28 października 2014 at 21:39

      Zniżki powinny być obowiązkowe ;D Bez herbaty nie mogłabym normalnie funkcjonować, chociaż nie jestem pewna czy funkcjonuję normalnie 😉
      Zanim jednak poznam wszelkie techniki rękodzielnicze opróżnię jeszcze duuuuuuuuużo herbacianych kubków. Postaram się relacjonować postępy w pracach (i nie tylko) na bieżąco (daj mi Boże tyle siły).

       
  2. Tulia

    25 października 2014 at 17:46

    Ja Cię kochana pilnować nie będę, ale będę zaglądać, bo uwielbiam Twoje prace i Twoje pisanie 🙂

     
  3. Marta Dziadura

    24 października 2014 at 20:04

    Ja też będę strażnikiem Twoich regularnych wpisów hogis 🙂 Uwielbiam Cię czytać, słuchać i oglądać Twoje prace 🙂 I idę zaparzyć kubek herbatki 🙂

     
    • hogis

      24 października 2014 at 22:23

      Herbatka jest dobra zawsze i wszędzie 🙂 Wypij za moją silną wolę 🙂 Tak sobie myślę, że jak będę częściej pisać na blogu, to może łatwiej będzie mi tę książkę obiecaną kiedyś wreszcie do kupy poskładać 😉

       
  4. Kejti

    23 października 2014 at 08:39

    Szkoda, że ludzie patrzą na taką zabawę, jak na łańcuszek i coś bez sensu. Przecież tak naprawdę te kilka pytań pozwalają zatrzymać się na chwilę i pomyśleć o tym, co się robi, jak się robi i dlaczego – taki moment zadumy nad sobą jest potrzebny. No tak hogis? Może teraz jesteś w stanie stwierdzić, czy blogowanie to coś dla Ciebie, czy jednak męka pańska? Czy może jednak warto pokazać siebie światu – co potrafisz, jak piszesz? Czy czujesz potrzebę bycia tutaj. Pożyjemy – zobaczymy! Wpis super :*

     
    • hogis

      24 października 2014 at 22:11

      Masz rację Kejti… zatrzymałam się na chwilę, podsumowałam co nieco i wcale nie żałuję. Jeśli zaś chodzi o blogowanie, to nie jest męka pańska, ale zaczyna mi brakować czasu na życie i trochę się pogubiłam. Postaram się jednak znaleźć czas na bloga przynajmniej raz na dwa tygodnie, choć liczę, że może jednak częściej 🙂

       
  5. gagawi

    22 października 2014 at 20:12

    No…dzisiaj wreszcie mogłam zasiąść do lektury 🙂 Zostawiłam sobie ją na czas, kiedy będę mogła w spokoju podelektować się słowem pisanym, okraszonym fotkami wspaniałych prac 🙂
    Mam do Ciebie ciut bliżej niż Marzenka, a może tak samo…nieważne, chciałam rzec, że mogę być drugim pilnowaczem :), nie skrywaj dziewczyno talentów, nie żałuj nam wrażeń…chcemy Cię czytać i oglądać prace !!!- minimum raz na 2 tygodnie :)))

     
    • hogis

      24 października 2014 at 22:17

      Pilnuj mnie pilnuj…podobno w kupie siła 🙂

       
  6. Hania

    22 października 2014 at 18:47

    Tabliczka na zapiski bardzo ciekawa i przyjemna

     
  7. Marta

    22 października 2014 at 13:07

    Piękna ta tabliczka na zapiski…

     
  8. Mitania

    21 października 2014 at 08:01

    Ale świetny post : ). Kiedy czytałam jak wygląda Twój przykładowy proces tworzenia,to miałam wrażenie,że momentami piszesz o mnie : ). Ja też zostałam nominowana do tej zabawy,ale na razie utknęłam w poszukiwaniu drugiej chętnej osoby : (. Nagle jakoś tak a to nie mają czasu,a to boją się łańcuszków,albo po prostu nie mają ochoty…Nic to,najwyżej zostanę przy jednej i też będzie dobrze : ). Piękne rzeczy tworzysz,podziwiam i pozdrawiam. Mitania : ).

     
    • hogis

      24 października 2014 at 22:16

      Dziękuję za odwiedziny. Ten przykładowy proces twórczy nie zdarza mi się co dzień, ale na tyle często, że nie mogłam o nim nie napisać. Poza tym ma też drugie dno… dno kubka herbaty, którą uwielbiam 🙂

       
  9. Marzena Walczak

    20 października 2014 at 21:11

    ha a już się zastanawiałam co Ty tak krótko i zwięźle odpowiadasz na te pytania?! Wszak przyszłam do lapka z wielkim kielichem cydru żeby zagłębić się w dłuuugiej lekturze, którą nam najpewniej zapewnisz. A tu krótko, zwięźle i na temat… Ale nie, jednak hogis nie może poprzestać na kilku zdaniach przecież. :)) Jak ja uwielbiam czytać Twoje opowieści!. Słuchać zresztą też uwielbiam i ubolewam bardzo nad dzielącymi nas kilometrami..
    A odnosząc się do Twojego opisu – byłam widziałam, dotykałam, podglądałam. I potwierdzam z całą stanowczością – dokładność, niepowtarzalność i twórczy bałagan to cała Ty :))
    I trzymam za słowo i będę namolnie przypominać o nowych wpisach bo to wielka strata dla nas, że nie pokazujesz nam swoich dzieł. A skoro potrzebujesz nad sobą pilnowacza to ja biorę na siebie tę niewdzięczną rolę 🙂
    Z niecierpliwością też czekam na opowieści Ewy i Ani.

     
    • hogis

      20 października 2014 at 21:36

      Już się wystraszyłam, że za mało napisałam ;D ufff
      Wiesz, skoro już namolnie będziesz przypominać, to ja postaram się pamiętać… przynajmniej dopóki nie zapomnę ;D

       

Dodaj odpowiedź do Marta Anuluj pisanie odpowiedzi